“Ozon” Nr 16, 4-10 Sierpień 2005

Napisał

Gazeta artykuł ozon 2005 1 produkcja cegieł ręcznie formowanych do rekonstrukcji zabytków


Cegła wyrabiana ręcznie jak w średniowieczu nie jest tylko kawałkiem wysuszonej gliny, lecz także modnym i chodliwym towarem. Może podbić Europę, wypromować region i dać ludziom pracę.

Małe kraśnickie cegielnie jeszcze niedawno stały na skraju bankructwa. Nikt nie chciał ich wyrobów, zachodnie koncerny, które w połowic lat 90. weszły na polski rynek, produkowały znacznie więcej i taniej. Przekleństwo manufaktury okazało się jednak dla gminy prawdziwym błogosławieństwem – w Europie konserwatorzy zabytków bezskutecznie poszukiwali cegły nadającej się do uzupełniania średniowiecznych murów.
– Kiedy dostaliśmy pierwsze zamówienie z Niemiec, chcieliśmy zrobić piękną gładką cegłę na wzór niemieckich. Zleceniodawca przyjechał zobaczyć, co wykonaliśmy. Nie spodobało mu się: cegła była za ładna. Z wielu próbek wybrał jedną – popękaną, poszczerbioną, naszym zdaniem nadającą się tylko na gruz. – Właśnie takiej chcę. Ma wyglądać na starą, ale żeby była pełnowartościowa – powiedział. I takie zaczęliśmy produkować – wspomina Feliks Trojanowski, właściciel cegielni w Kraśniku.
Za sprawą pomysłu jednego człowieka niewielka lubelska gmina, do niedawna kojarzona jedynie z fabryką łożysk tocznych, dziś urasta do rangi europejskiego zagłębia „gotyckiej cegły”. – Trzy lata temu rozmawialiśmy z Andrzejem Rejent z Cerbudu, skupiającego producentów cegły z całej Polski, o problemach miasta, o naszych cegielniach, których z setki przetrwało zaledwie 15, a i te czeka bankructwo albo wegetacja. I nagle wpadł mi do głowy pomysł: zorganizujemy festyn. żeby wypromować kraśnicką cegłę – opowiada burmistrz Piotr Czubański.
Chciałem stworzyć nową markę. Cegła to dobra marka, a nasze cegielnie są świadectwem przedsiębiorczości tego regionu.

ROK PÓŹNIEJ ODBYŁ SIĘ PIERWSZY FESTYN POD HASŁEM ‘Kup pan cegłę’. Przy¬jechali dziennikarze i o sprawie zrobiło się głośno. Na dodatek Mariusz Osiniak, syn właścicieli cegielni Hoffmanowska, wyprodukował największą ręcznie formowaną cegłę świata. Jego zdjęcie obiegło nawet zachodnie media. Zaczęli się pojawiać kontrahenci z zagranicy.
Kraśnicka cegła zawsze była rękodziełem. Do dziś nikt nic wymyślił maszyny, która formowałaby tutejszą glinę. – W latach 7C. przyjeżdżali do nas eksperci ze wszystkich demoludów i nie chcieli wierzyć, że naszej gliny nic da się obrobić maszynowo. Dodawali chemiczne komponenty, odprawiali różne gusła – wspomina Mariusz Osiniak. Bez rezultatu.
Materiał, jakim dysponują w Kraśniku i okolicach, to glina lessowa. – Ich cegła jest lekka i ma lepsze właściwości termoizolacyjne, ale nic da się jej produkować maszynowo – wyjaśnia Ryszard Belak, ekspert od materiałów ceramicznych z Krotoszyna. Jest więc droższa niż ta wychodząca spod prasy.
Ale dzięki temu świetnie nadaje się do wypełniania ubytków w średniowiecznych zabytkach. W Polsce uzupełnia już mury miejskie Torunia, ściany klasztorów w Zamościu i Bierwzniku, Bramę Wyżynną w Gdańsku, zamek w Olsztynie. Coraz częściej dopytują się o nią nasi zachodni sąsiedzi.
– Ich cegielnie ze względu na przepisy ochrony środowiska oraz inne dyrektywy unijne musiały pozamykać piece hoffmanowskie i tunelowe, właśnie takie jak z Kraśnika. A tylko cegła z takiego pieca nadaje się do konserwacji zabytkowych obiektów – mówi Belak. Aby miała wygląd i właściwości prawdziwej cegły gotyckiej, musi być formowana ręcznie, w tradycyjnej technologii mieszania gliny z wodą.
Kraśnicką cegłę można już odnaleźć w murach miejskich Tangemunde, Prenzlau. Róbel i wielu innych zabytkach. Pod tym względem manufaktury Osiniaka czy Trojanowskiego nie mają w Europie konkurencji. Osiniak wierzy więc, ze złe czasy minęły i teraz będzie można rozwinąć skrzydła.
Rodzina Osiniaków od pradziada trudni się wyrobem cegły i od 67 lat mieszka w tym samym drewnianym (kto by się spodziewał) domu. – Kiedy mój dziadek budował go w 1938 roku, chciał postawić dom murowany – przywołuje historię rodziny jej najmłodszy członek. – Ale wszystkie cegły, które wyprodukowała nasza cegielnia, poszły na budowę Fabryki Amunicji w Kraśniku (obecnie Fabryka Łożysk Tocznych).
Cegielnię zaczęli wznosić w 1914 roku lokalni biznesmeni, wśród nich pradziadek Osiniaka. Wojna przerwała ich plany. Pierwsze cegły wypalono dopiero w 1921 roku, w nowoczesnym jak na tamte czasy piecu hoffmanowskim, który działa zresztą do dziś. W 1950 roku władza ludowa przejęła cegielnię, powołując się na dekret Piłsudskiego z 1918 r. o nacjonalizacji mienia porzuconego i poniemieckiego. – Nasz zakład nigdy nie był ani porzucony, ani poniemiecki, ale z władza wtedy nikt nie dyskutował – mówi Mariusz Osiniak. Rodzina odzyskała swoją własność dopiero w 1990 roku.
Dziś cegielnia pracuje tylko na pół gwizdka. Nowe pokolenie przygotowuje właśnie ofensywę marketingową, aby wysiłek pokoleń ceglarzy kraśnickich nie poszedł na mamę. Beata Trojanowska, córka Feliksa, szykuje się do kontynuowania rodzinnej tradycji. Jest prawnikiem w zakładzie energetycznym, ale każdą wolną chwilę spędza u ojca w cegielni. Wspólnie z Mariuszem planuje następne działania. Mają mnóstwo energii i pomysłów, chociaż sen z powiek spędzają im przepisy, koncesje i pozwolenia, jakimi obwarowana jest produkcja cegły. Na przykład kopalnia gliny podlega Głównemu Urzędowi Górniczemu w Katowicach, więc każdy jej kierownik musi ukończyć odpowiednie szkolenie.
– Zgodnie z prawem jestem górnikiem – śmieje się Osiniak. – W tym roku będzie¬my obchodzić Barbórkę.
Ta biurokracja złości Andrzeja Reja. – Przepisy unijne stosowane na ślepo sprawiają, że nasze cegielnie muszą ponosić takie same koszty jak wielkie kopalnie węgla czy molochy produkujące ceramikę. Tyle że dla nich taki wydatek to ułamek procenta dochodów, a dla nas może się okazać gwoździem do trumny.

KRAŚNIK WALCZY O KLIENTA. IM WIĘCEJ WYPRODUKOWANYCH Cegieł, tym więcej pracy. Poza sezonem bezrobocie sięga tu 20 proc. Wszyscy niecierpliwie czekają więc na kwiecień, kiedy cegielnie rozpalają piece. Dawniej w sezonie przy wyrobie cegieł pracowało ponad 1000 ludzi, dzisiaj niespełna połowa tego. Ale t tak Jest lepiej niż jeszcze trzy lata temu. Dzięki promocji regionu koniunktura na cegły się rozkręca, w tym roku zatrudnienie znalazło o sto osób więcej niż w ubiegłym.
Może potrzebne będą kolejne, jeśli i tym razem święto cegły zaowocuje zwiększoną liczbą zamówień. W Kraśniku zaczęło się już wielkie odliczanie, wszyscy przygotowują się do wielkiej fety na 14 sierpnia. – Mam tylko nadzielę, że nie będę musiał po raz trzeci bić własnego rekordu. Dajcie mi jakiegoś godnego przeciwnika – śmieje się młody Osiniak, mistrz w formowaniu największych cegieł świata. – Może pobił rekord Guinnessa? Jeśli tak, dowiedzą się o nas w świecie – kombinują promarketingowo miejscowi.
Mają szczęście, manufaktura jest dziś modna, święto cegły przyciąga tłumy zagranicznych dziennikarzy. A kiedy zdjęcia młodego Osiniaka po raz kolejny obiegną zachodnią prasę, zleceń znowu przybędzie.